wrz 26 2004

Tajemnicza Katedra


Komentarze: 0

Kolejny tydzien spędzilem w totalnej nudzie.Karmiąc golębie na dachu wiezowca zabijalem powoli czas.Nie balem sie wysokosci jak pamietam kiedyś tam w dzieciństwie.Szybko skakalem po blokach dajac sie ponieść energi jaka mnie ogarniała.Czulem sie wolny mogąc robic co chce i jak chce.W nocy najczesciej przebywalem miedzy smiertelnikami.Dobrze bawiac sie z nimi staralem sie powrocic na moment do codziennego zycia za ktorym czasem tęsknilem.Rodzina,dawni przyjaciele..ciezko mi bylo bez nich.Wyslalem pare listow do rodzicow opisując te mniej drastyczne momenty.Nie chcialem zeby sie dowiedzieli ze jestem morderca.Ze zabijam ludzi po to zeby przezyc i nie dac sie zabic.
Przechodząc kolo jednego z sklepow kupilem sobie huste na twarz.Chroniąc czasem to twarz,czasem to wlosy przemykalem sie uliczkami w poszukiwaniu przygody.Bezskutecznei jednak zwiedzalem cale miasto.Dzien przed moim jazdem z miasta bylem w kinie.Film o bochaterze ratującym swiat zaciekawil mnie totalnie.Po ogladnieciu dlugo nie moglem sie doprowadzic do poządku.Jednak nie takim wojownikiem chcialem byc.Wieczne ratowanie ludzkiego ciala nie bylo dla mnie.
W piątek tydzien po moim turnieju wyjechalem z miasta ruszajac na polnoc.Mialem nadzieje ze tam znajde cos ciekawego.W koncu na polnocy znajdowala sie wioska Wanter Torn ktora jak przeczytalem w ksiazce zamieszkiwal wyszkolony mag i czarodziej.Bardzo ciekawy magii i tajemnic magicznych przedmiotow musialem go spotkac.Podroz byla bardzo wygodna i spokojna.Autokar w ktorym sie znajdowalem byl tylko w polowie zapelniony.Czekajac na koniec podrozy czytalem jakas ksiazke ktora mialem przerabiac na Studiach.Byla glupia i denna ale konkurując z gapieniem sie cochwile w szybe wygrywala stu procentowo.Miękkie siedzenia pojazdu bardzo pomagaly mi w rozwaleniu sie na krzeselku.Chcialem tak siedziec i nie ruszac sie juz do konca zycia.Autobus zatrzymal sie po paru godzinach.Wysiadajac jako ostatni zobaczylem dosc duze miasto Esparno.Parking na ktorym sie zatrzymalismy nie byl przepelniony.Pare samochodow nadawalo tylko klimat temu miejscu.Zerkając na mape musialem wyruszyc teraz w strone wioski.Na glodniaka nie bylo to bardzo mozliwe dlatego zatrzymalem sie w jakims sklepie.Duza ilosc prowiantu w jedym momencie powędrowala do mojego plecaka.Trzymajac 2 batony w ręce ruszylem w strone dalszej polnocy.
Droga byla bardzo prosta poniewaz przez wiekszosc czasu przemieszczalem sie autostrada.Samochody raz po raz wyminajace mnie wytwarzaly lekki zefirek ochladzajacy moja twarz.Bylem rozmarzony pokonując kolejne kilometry.Myslalem o twoim zyciu,o mojej przyszlej dziewczynie i o zwyciestwie na turnieju.Analizując wszystko wymyslalem coraz to inne drogi wyboru jakich moglem dokonac.Tak bardzo chcialem powrocic do przeszlosci ze trzymalem w ręku pare zdjęc z obozu,wycieczki.
- Ahhh ile ja moglem dokonac w moim zyciu normalnego smiertelnika - mowilem do siebie.
Omijajac ostatni znak przeszlem na wiejska droge.Byla bardzo kamienista i dla samochod nieprzejezdna.Po dluzszym marszu przez pola i las dotarłem do wioski Wanter Torn.Na 1 zut oka byla to normalna wioska nie swiecąca nowoczesnoscia.Ludzie albo robili cos z drewna albo pracowali na polu.Wyczuwając niewielka grupke niebieskich dusz poszedlem smialym krokiem nawiązujac rozmowe.
- Witam.Mam na imie Dragon i szukam waszego miejscowego czarodzieja -usmiechajac sie kontynuowalem - Chcialbym sie nauczyc u niego zdolnosci magicznych oraz czarodziejstwa.Mozecie mi powiedziec gdzie on jest?
- Jestem Ranter.Tutejszy sklepikarz.Jesli chcesz znalesc Makanto-naszego maga musisz sie udac do Katedry blisko Czarnego lasu.Idz na polnoc caly czas a dojdziesz do celu.
Czarny las?Katedra? w dzisiejszych czasach? bylem bardzo zdziwony ze takie cos jeszcze mozna spotkac na dzisiejszych terenach.Opuszczajac wioske bylem przez wiekszosc czasu otaczany wzrokiem malych dzieci bawiących sie na podworku.O dziwo część z nich posiadala niebieskie aury ktore malym swiatelkiem daly znac o swoim istnieniu.Wychodząc na otwarta droge omijalem liczne wydmy i skaly.Bylo bardzo gorąco i dziko.Raz po raz omijalem jakies jaszczurki wygrzewajace sie na sloncu.Nie chcialem dlugo przebywac w tym miejscu.Widząc Katedre otoczoną konarami drzew szybkim ruchem podbieglem do drzwi.Byly bardzo niezwykle w swojej istocie.Chwytajac glowe wilka otworzylem je otaczając sloncem częśc ciemnej sali.Wchodząc do srodka przymknalem lekko drzwi.Moim oczą ukazal sie męczennik modlący sie do malej figurki aniola.

za-zycia : :
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz