lis 01 2004

Kanala


Komentarze: 0

Podziemie mialo sufit na powiedzmy 6,7m wysokosci.A ulice byly pokryte lekkim żwirem ktory w razie upadku wbijał by sie w kolana oraz ręce.Skrecając w prawo zobaczylem tylko ciąg malych domkow zrobionych z gliny oraz jedną kuznie wlasnie 20metrow przedemna.To z pewnoscia byla Kuznia Fargo jednak nie wyrozniala sie niczym jesli chodzi o wyglad normalnej kuzni.Podchodząc do osobnika pracujacego w pocie czola spytalem:
- Fargo?
Brodata twarz odwrocila sie do mnie i wycierając ręce w czerwono ciemny fartuch odpowiedzial
-Nie.Merc.A ty czego tutaj? -
-Szukam Fargo.Mam na imie Dragon i chcialbym zeby zrobil dla mnie miecz.Wiesz gdzie moge go znalesc?
-Fargo to moj syn.Fargoooo chodz tu szybko - krzyknal.
Z drzwi kuzni wyszla mloda postac.Byl to blondyn z lekka brudka i umieśnioną postura.Mial na oko 20 lat i 170 wzrostu.Podchodząc do mnie podal mi reke.
-Linsay mowil mi o tobie.Mam na imie Fargo i to ja zrobie miecz dla ciebie.Jaki ma on byc? - mlodzieniec spytał
-Linsay? byl u ciebie? kiedy?
-Jakis tydzien temu.Wspomnial mi o tym pijąc ze mna herbate.Nie znajdziesz go juz w mieście.Wyruszyl w dalszą droge.Wie o smierci jakiegos Maga ktory cie uczyl.
-Mialem nadzieje ze go tutaj zobacze.Potrzebuje miecz.Najlepiej jakiś jednoramięczny ale dlugi i w miare ciezki. - lekko zbity z stropu odpowiedzialem.
-Nie ma zadnego problemu.Miecz zostanie zrobiony na jutro.Dzisiaj przespisz sie u mnie.Teraz idz na miasto zjesc i dobrze sie zabawic.Spotkamy sie pozniej.
Fargo odszedl razem z ojcem a ja nie czekajac dlugo ruszylem dalej przez Podziemia.Dochodząc do najblizszej knajpy weszlem do srodka.Zimny i smierdzący zapach odrazu mowil mi ze dlugo tutaj nie usiedze.Wychodząc i zamykajac szczelnie drewniane drzwi postanowilem znalesc jakas mniejsza knajpke w ktorej moglbym dobrze zjesc i zabawic sie.Nie szukając dlugo zaszlem do o dziwo Restauracji pod Bialym Mantorem.Jak pozniej sie dowiedzialem Mantor byl to mityczny potwor ktorego moc zabijala potwory w imie dobra i chwaly.Zajmując miejsce przy stoliku poprosilem o kawe oraz obiad.Kelnerka wlepiajac oczy w moja postac szybko podala mi jedzenie przysiadając sie do mojego stolika.

-Jestes tutaj tylko przejazdem tak? -spytala

Jej piekne niebieskie oczy szybkim trafem zauroczyly moja osobe.Wpatrywalem sie w nią i chcialem tylko zatrzymac czas.Wiedzialem ze nie mam duzo czasu dlatego usmiechajac sie prowadzilem mila rozmowe.

-Tak.Mam na imie Dragon i wprawdopodobnie spedze tutaj tylko pare godzin.Masz piekne oczy.Ktos ci juz to mowil? - zadowolony zasmialem sie

-Oczy ?hihi Mam na imie Kanala.Pracuje tutaj dorywczo i tez mam zamiar ruszyc gdzies dalej za stałą praca.Jak zauwazyles pewnei tez jestem Koracelem ale z wyboru.Gdyby nie szmaragd ktory zostal mi ofiarowany z pewnoscia bym umarla.Jednak to jest troche dluzsza historia i nie chce o tym rozmawiac.

-Moge zaprosic cie na obiad? zjesz ze mna?

-Oczywiscie.Wlasnie skoczylam swoja zmiane i nie mam zadnych innych planow.

Jedzac obiad z Kanala poczulem sie znowu normalnie,tak prosto i zwyczajnie.Nie patrząc na zegarek pare godzin minelo niczym czas zapalenia zapałki.Wszystko teraz nabralo uroku.Smiech naszej dwojki rozlegal sie w calej restauracji.Wychodząc z swojego stolika podeszlem do niej.Jej twarz oswietlana przez palącą sie swieczke rozmarzyla mnie.Usiadlem kolo niej calując jej usta.Byly slodkie i takie delikatnie.Serce bilo mi coraz mocniej nie mogąc sie uwolnic.Przytulilem ją calując ostatni raz w policzek.Ostatnie minuty spedzone w ciszy byly bardzo magiczne.Wzialem jej numer a ona pozwolila mi odejsc.Takie zycie nie bylo dla niej jednak tak bardzo chcialem zeby ze mna poszla,zeby byla przy mnie caly czas.Wracajac do Fargo byl juz ranek.Kopalem sobie puszke ktora cichutko leciala na przod.Ciagle myslalem o niej oraz o tym co mi mowila.Jej cieplo dalo mi duzo sily na zapas.Mialem juz do kogo wracac i kogo wspominac.Marzenia caly czas malowaly usmiech na mojej twarzy.

za-zycia : :
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz