lis 01 2004

Podziemie..Fargo...


Komentarze: 0

Minelo 20 dni kiedy znowu ruszyłem dalej w droge.Mialem teraz kolejny cel ktory chcialem wcielić w zycie.Ruszając do stolicy Koraceli,Winsawy chcialem wykuć sobie miecz oraz znalesc mojego mistrza Linseya.Cala podroz nie byla dla mnie długa.W ciągu 2 dni bez przystanku na pozywienie dotarłem do celu.Stojąc przy bramie wjazdowej ogarnialem wszystko jednym okiem.Wejscie a raczej jak juz wspomnialem brama byla zbudowana z kamienia.Wielkie baszty oraz ciemne i czarne okna pozwalaly zapomniec o cywilizacji jaka mnie przez caly czas otaczala.Nieliczna tylko liczba samochodow uswiadamiala o czasach w jakich przyszlo mi żyć.Szybkim krokiem wkroczylem do środka.Otaczające mnie stare budynki i brukowane ulice przypominaly o starych dawnych czasach.Widząc pierwsze Niebieskie dusze wiedzialem ze jestem juz w stolicy.Poruszając sie ścieżka co jakis czas odganialem od swojej osoby panny probojące troche zarobić.Bardzo chcialem zanocować jednak nie to mnie interesowalo w tym momencie.Gubiąc sie powoli w mieście udalem sie do najwiekszej karczmy jaka udalo mi sie znaleść.Klimat byl dośc ponury ale nutka światka i dobroni jaka tam panowala podpowiadala mi zeby zostać.Siadając przy ladzie poprosilem o piwo.Zloty trunek wchodzil mi bardzo szybko do organizmu.Az zachcialo mi się nawet cochwile pytac barmana czy nie ma jeszcze.Bylem bardzo spragniony piwa i towarzystwa.Zaczynając delikatna rozmowe z barmanem dowiedzialem sie co nieco o tutejszych zwyczajach i upodobaniach.Pytając gdzie moglbym wykuć sobie miecz odpowiedzial :

-Fargo...tylko Fargo sprosta twoim wymaganią co do miecza.Jednak nie tak łatwo go spotkac jak by sie wydawalo.Mieszka on w podziemiach miasta gdzie wypoczywa oraz co jakis czas robi nowy miecz.Nie powiem ci gdzie dokladnie go znalesc bo sam nie wiem.Musisz szukac i szukac.

-Nie mam zamiaru zostac tutaj tyle czasu ile nei powinienem.Ile place za piwo? -spytalem szykujac sie juz do wyjscia

-Tym razem na koszt firmy,nastepnym razem jednak policze ci podwojnie.Powodzenia w poszukiwanaich.
-Dzieki.Narazie.

Wychodząc z karczmy zaczalem szukac jakis drzwi,otworu ktory moglby mnie wprowadzic do podziemi tego oto miasta.Bezkutecznie blądzilem przez ciemne uliczki i oswietlone ulice.Gdy dochodzila godzina 2 w nocy zaczynalem juz wątpic w znalezienie celu.Idąc dalej w strone srodka miasta zaczynalem tracic czujność.Spoglądajac na co jakis czas przechodzacego przechodnia szukalem pomocy.Powalony momentalnie na ziemie nie wiedzialem co sie dzieje.

-Witaj przybyszu.Nie masz moze jakis pieniedzy na zbyciu? - nieznany glos wyszeptal

Otwierajac oczy zobaczylem napastnika.Byl koloru ciemno niebieskiego i mial na sobie czarna peleryne.Moj wzrok przyciągnely jego zęby.Zęby jak u wampira z bajek z dzieciństwa budzily strach w moich oczach.

-Kim ty jestes? - spytalem

-To ja zadaje pytania w tym momencie.Albo oddasz mi to co masz albo wbije sie w twoją szyje i pozbawie cie zycia - krzyknal stanowczo ale cicho

-Jestes wampirem? przeciez wampiry nie istnieją?

-Nie?? biedny mlody wojownik,nie wie o tym ze wampiry są ciągle wsrod was.Głupcze moja cierpliwosc sie konczy.Oddawaj to co teraz moje

-Moja cierpliwosc tez - powiedzial spokojnie odpychajac napastnika na pobliski murek. -Nie mam ochoty sie z toba bawic w wampira i ofiare.Zaraz poczujesz moje mozliwosci -krzyknalem tym razem.

Podskakując do niego uderzylem mocno w brzuch przeciwnika.Wykonując szybkie ruchy juz lezal na ziemi z zakrwawioną twarza.Chwytając za plaszcz mialem wielka ochote zabic go.

-Twoj czas nadszedl.Milej smierci - wyszeptalem mu do ucha

-Nie!!Nie!! Prosze zrobie wszystko,nie zabijaj - zaczal lamentnie krzyczeć

-Wiesz gdzie moge znalesc Fargo?

-Wiem,zaprowadze cie do niego ale oszczedz.

-Jeden numer,jeden glupi ruch a zabije cie momentalnie.Jesli jednak mnie do niego zaprowadzisz dam ci życ.Dziekuj Bogu ze jestes mi potrzebny

Zbierając go z ulicy podązalismy ciemna uliczka w strone ratusza.Wielka kremowa budowla na kształt babki z piasku wyrozniala sie oryginalnoscia i zewnetrznym pięknem.Wampir otwierając pokrywe metalowych drzwi wbudowanych w ulice wkroczyl pierwszy.Optymistycznie ruszylem za nim.Wchodząc do kanałow ktore w zadnym stopniu nie przypominaly zwyklych ścieków poruszalismy sie schodami w doł.

-Dobrze mnie prowadzisz Wampirze?wiesz ze w kazdej chwili moge cie zabić? - spytalem jego czarna postac prowadząca mnie coraz nizej

-Tak tak to napewno tutaj.Zaraz zobaczymy swiatlo podziemia. - lękliwie odrzekł

Faktycznie po 5minutach zobaczylem swiatlo ktore wzbudzalo moj lekki usmiech.Wampir zakladając kaptur na siebie wprowadzal mnie dalej.Wchodzac na jasno oswietlona uliczke odrzekl:

-To jest podziemie.Fargo ma swoj warsztat 20metrow stąd skrecając w prawo. - powiedzial Wampir

- Znikaj i nie chce cie juz nigdy widziec - ponuro odpowiedzialem.

Wampir pochylając glowe odszedl wspinając sie sprowrotem na gore..Ja zaś ruszylem prosto pewnym krokiem.

za-zycia : :
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz